My sesja, a co robią foki?

My sesja, a co robią foki?

Wywiad z Panią Natalią Makałowską trenerką fok szarych z Fokarium Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu.

Jak w skrócie mogłaby Pani opisać swoją pracę oraz czym różni się ona od innych zawodów?
Opiekuję się fokami szarymi. Zajmuję się stadem hodowlanym bytującym w Stacji Morskiej oraz chorymi zwierzętami, trafiającymi do naszego ośrodka na rehabilitację. Jestem foczą trenerką i pielęgniarką, a wiąże się z tym tak wiele czynności, że w skrócie opisać ich się nie da.

Czy Pani praca jest swego rodzaju powołaniem?
Myślę, że tak. Od zawsze lubiłam obcować ze zwierzętami, dlatego wielkim szczęściem jest możliwość pracy z nimi. Pracując, czuję, że robię coś ważnego. Wiem też, jak duża odpowiedzialność nade mną ciąży, ale znakomicie odnajduję się w tej roli.

Od jak dawna pracuje Pani w tym ośrodku i ze zwierzętami?
Pracę zaczęłam w styczniu 2009 roku, więc pracuję prawie od trzech lat. Jest to moja pierwsza praca ze zwierzętami.

Jakim zwierzęciem albo zwierzętami Pani się opiekuje w ośrodku i dlaczego nim/i?
Opiekuję się fokami szarymi, ponieważ to jedyne ssaki jakie znajdują się w Stacji Morskiej w Helu.

Jak wygląda zwyczajny dzień Pani pracy?
Zwyczajny dzień pracy… hmm… Praca z dzikimi zwierzętami powoduje, że przychodząc do pracy nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Podczas takiego standardowego dnia zwykle zajmuję się karmieniem fok, podczas którego bawię się w foczego psychologa i prowadzę trening medyczny. Czasami foki wymagają leczenia, dlatego konieczne jest podawanie leków. Poza tym praca z fokami to wbrew pozorom również papierkowa robota. Każde zachowanie należy opisać i wypełnić szereg protokołów. Z umieszczonych tam danych wyciąga się wnioski, czy też pisze publikacje.

Jak Pani pracuje ze zwierzętami, mam na myśli warsztat pracy?
W pracy z dzikimi zwierzętami bardzo ważne jest minimalizowanie dystansu pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem. Dlatego staram się wzbudzać zaufanie i obdarzam nim moich podopiecznych.

Czy utkwiła Pani jakaś śmieszna sytuacja związana z pracą ze zwierzętami?
Myślę, że było wiele takich sytuacji. Zachowanie fok często wywołuje uśmiech i sprawia wiele radości. Śmiesznie wygląda, kiedy foki przychodzą do pomieszczenia, w którym przygotowuje się im posiłek. Stoją pod drzwiami i przykładają nos do szyby, mając przy tym proszący wyraz twarzy, właściwie pyska. Różnymi sposobami próbują wymusić otrzymanie ryby. Zaczepiają, wydają z siebie rozmaite dźwięki, a gdy to nie skutkuje, potrafią również uzewnętrznić swoją złość.

Kim Pani chciała zostać, będąc dzieckiem?
Przechodziłam różne etapy w życiu. W dzieciństwie chciałam być nauczycielką, policjantką, aktorką, lekarką, dziennikarką i wiele innych. Przy tym wszystkim od zawsze uwielbiałam obcować ze zwierzętami.

Czy ta praca jest spełnieniem Pani marzeń?
Według mnie marzenie jest czymś nieosiągalnym, czymś czego nie można spełnić i to jest najfajniejsze w posiadaniu marzeń. Reszta to chęci i pragnienia, do zrealizowania których się dąży. Dlatego moją pracę można uznać za osiągnięcie jakiegoś celu, pewne spełnienie się, a nie spełnienie marzeń.

Jak w skrócie mogłaby Pani opisać swoją relację z podopiecznymi?
Ogólnie rzecz biorąc, nasze relacje są dobre, ale to bardzo suche określenie. Z każdym dniem buduję z fokami więź opartą na zaufaniu i szacunku. Każdego dnia coraz lepiej poznaję moich podopiecznych, a ta wiedza pozwala mi każdą fokę traktować indywidualnie.

Czy to rodzaj przyjaźni, czy raczej więź rodzinna?
Raczej przyjaźń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *