Rozprawa o trudnych sprawach w naszym życiu

Rozprawa o trudnych sprawach w naszym życiu

Ze starego dziennika wypadają kolejne kartki z luźnymi myślami. Tym co było, ale czy jest aktualnie?

„Rozprawa o trudnych sprawach w naszym życiu”

Jak we współczesnym świecie przetrwać trudne chwile? To jedno z wielu pytań zadawanych przez młodych ludzi i nie tylko. No. Jak można przetrwać nasze bóle, cierpienia i udręki zadawane nam co dzień przez kapryśny los?

Można je przetrwać na wiele sposobów i jest naprawdę wiele metod od dobrych, aż po te złe. Różnią się one między sobą jakością wykonania. Jak i efektywnością oraz skutecznością. Zacznę na początku od tych złych i gorszych. Dlaczego od nich najpierw zacznę, ponieważ trzeba uświadomić ludziom współcześnie żyjącym, że istnieją o wiele lepsze metody, choć wymagają więcej od nas samych, lecz w skutkach są długotrwałe.

Większość z nas słyszała pewnie kiedyś w telewizji, radiu od znajomych, o samobójstwie. Według encyklopedycznego opisu jest to „akt celowego, świadomego odebrania sobie życia”[1]. Należy ono do jednych najgorszych wyborów, a najczęściej wybieranych w ciężkich chwilach. W mowie potocznej samobójstwo jest opisywane wieloma określeniami na przykład „3ż”, „sznureczek”, „żyłka”, „długi sen”, „śmiertelny sen”, „skok radości”, „jump” i tak dalej można wymieniać. Należą one wszystkie do tej jednej i tej samej kategorii, czyli nieodwracalnych potknięć ludzi. Czy to dlatego posuwają się oni do tak zwanej przez nich „ostateczności”? O ile można ją tak nazwać?

Kolejne pytanie to czy tak naprawdę targnięcie się na swój żywot jest dobrym rozwiązaniem?

Z egoistycznego punktu widzenia można byłoby odpowiedzieć twierdząco, bo w każdym z nas drzemie jakaś cząstka egoizmu. Trzeba również przypatrzyć się dokładniej przyczynie tego „wyboru”. Co musiało się stać, że targamy się na swoje życie, czy aż tak bardzo nie doceniamy jego sensu, jego znaczenia dla innych i nas samych? Na te pytania można usłyszeć wiele odpowiedzi, ale także wiele przemilczeń, chwil ciszy i zadumy. Nad tym czy ich wybór był na pewno właściwym, czy był to wybór świadomy czy tylko emocjonalny zryw „głupoty”, chwilki słabości.

Akurat w sprawie tych zadum istnieje wiele mniej radykalnych rozwiązań problemu. Jako przykład może posłużyć nam bardzo prosta czynność. Modlitwa. Czym tak właściwie ona jest? Opisy książkowe i encyklopedyczne mówią, że modlitwa to nic innego jak „najważniejszy rytuał i jedna z podstawowych form kultu religijnego. Polega na skierowaniu swoich myśli do istoty lub istot, mogących być lub będących przedmiotem kultu (bogowie, święci, aniołowie), czyli do sfery sacrum. Jeżeli modlitwa jest werbalizowana, określana jest jako ustna, jeżeli nie jest wokalizowana, nazywana jest modlitwą myślną.”[2].

Jak to ma pomagać jeśli nie wierzę?

Tak teraz część z was może myśleć jak to ma pomagać jeśli nie wierzę, lub nie jestem chrześcijaninem, muzułmaninem czy wyznawcą innej religii, czynnie uczestniczącym w tym akcie. Modlitwa nie jest niczym innym jak rozmowa z samym sobą albo jak auto-, samoanalizą psychologiczną samego siebie. Niedanymi trudnościami w tej czynności mogą nasz lęk, leniwość, brak chęci, bądź po prostu brak umiejętności słuchania siebie i innych. Zamiast modlitwy można również poszukać rozwiązania w księgach religijnych takich jak „Biblia”, „Koran”, „Tora” oraz innych księgach religijnych, mantrach, lub „mądrych książkach”.

Kolejnym rozwiązaniem może być wiara, że siła wyższa w chwili beznadziei, osamotnienia ześle nam rozwiązanie, lub anioła, stróża, ducha, który nas wesprze, ochroni przed błędami, problemami, złem, „własną głupotą”. Jak można poznać lub znaleźć takiego „anioła”, kim on może być? W sumie każdym przypadkowo poznaną osobą, wymyśloną postacią, zwierzęciem, domowym pupilkiem, spowiednikiem, członkiem rodziny. Wykonuje ona, a raczej oddaje się swojej „robocie” i to bardzo dobrze zawsze ze wszystkich sił stara się wydostać nas z „mgły współczesnych” problemów, trudności i dołków. Niekiedy określamy go prostym określeniem, a raczej nazywamy wprost PRZYJACIELEM.

Ucieczka nie zawsze taka zła

Inną metodą jest udanie się, lub ucieczka do swojej „Itaki”, samotni. Miejsca w którym możemy na spokojnie pomyśleć, ochłonąć albo odprężyć umysł. Gdzie możemy poukładać sobie wszystkie fakty, myśli w porządku i harmonii. Ogarnąć wszystkie złe wspomnienia, myśli emocje tak zwany „gul”, „ciśnienie”. Schować się tam i odpocząć od brutalnego i szarego świata XXI wieku. Gdzie co chwile dzieje się coś co nie powinno albo coś czego słowem się nie opisze.

Na sam koniec tego rozważania na temat trudnych chwil powiem tylko, że naprawdę nie warto popełniać błędów cudzych. Lecz z nich czerpać jak najwięcej i uczyć się na ich przykładzie. Bronić innych przed „błędem życia”. Najlepiej jest zostać czyimś „aniołem” i strzec go od „zła”. „Bo nawet najciemniejsze rzeczy muszą kiedyś zajaśnieć”.

[1] http://pl.wikipedia.org/wiki/Samob%C3%B3jstwo
[2] http://pl.wikipedia.org/wiki/Modlitwa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *